CAŁOŚĆ W PDF DOSTĘPNA 

KoTunia

Izabela Degórska

WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
© pod opieką  ADiT
wystawienie sztuki wymaga uzyskania licencji
agencja@adit.art.pl

Dostęp do bezpłatnego eksploatowania tekstów został wycofany.


Występują

Kot Barnaba
Koteczka Tunia
Kocyk
Drapak
Kuweta
Miska
Szpak
Pies Rufus
Pan

 

CZĘŚĆ PIERWSZA - DOM

SCENA 1.

BARNABA.
Dzień. Kot Barnaba - gruby i rudy - patrzy na zegar. Z zegara wyskakuje kukułka i kuka cztery razy. Kot niecierpliwi się, bo nic się nie dzieje.

BARNABA
Czy tylko ja słyszałem? Kukało!

Wtacza się Miska. Wyciera się kuchenną ściereczką.

MISKA
Już idę, idę. W myciu byłam.

Miska wsypuje do środka chrupki. Kot smakuje je, niezbyt zachwycony, ale jest łakomy i wcina.

MISKA
I co tak kręcisz nosem?

BARNABA
Szału nie ma. Dziwne coś.

MISKA
Chrupki Junior.

BARNABA
Dla małych kotów? Widzisz, Misko, co ja z tym człowiekiem mam? Nawet karmy wybrać nie umie.

MISKA
Ciesz się, że nie musisz polować. Inne koty walczą o każdy kąsek.

BARNABA
Ale co to za przykład? Dachowce? JA jestem rasowy. Prawie.

MISKA
Prawie robi wielką różnicę.

BARNABA
A żebyś wiedziała. Dzięki temu wychodzę do ogrodu. Na podwórko Rufusa. Gdzie chcę. Dobrze jest być tutejszym kotem. Ani dzikim, ani zbyt rasowym.

Wylizuje Miskę. Ta chichoce.

MISKA
Łaskoczesz!

BARNABA
Dachowce nie potrafią się zachowywać. Nic dziwnego, że nikt ich nie chce. A rasowe mają przechlapane. Zawsze w domu. Za szybą. Co najwyżej na balkonie.

MISKA
Ja też jestem zawsze w domu i nie narzekam.

BARNABA
Ale nie jesteś kotem.

MISKA
(przedrzeźnia go) „Ale nie jesteś kotem.” Jakby to było coś wspaniałego! Nawet nie masz szlaczka na brzeżku.

Urażona Miska wychodzi. Z kąta wysuwa się Drapak. Po bokach zwisają mu pompony.

DRAPAK
Już?

BARNABA
Dawaj.

Kot drapie pazurami po Drapaku. Drapak nadstawia się z ochotą. Ewidentnie swędzą go plecy.

BARNABA
Pompony? Czy ja dobrze widzę?

DRAPAK
Nowiutkie. Pan przymocował mi dziś rano.

BARNABA
A po grzyba?

DRAPAK
No właśnie nie wiem. Ale stylowe, fajnie dyndają i zawsze jakaś odmiana.

Barnaba ogląda pazury, gładzi się po brzuszku, ziewa, bawi się pomponami.

BARNABA
I to jest właśnie życie. Pełna miska, spokój i drobne przyjemności.

Panuje atmosfera rozkosznego nicnierobienia.

SCENA 2.

TUNIA.
Wtem słychać SKRZYPIENIE DRZWI i KROKI. Barnaba zamiera, nadstawia ucho, wącha podejrzliwie.

PAN
(off) No dobrze, teraz już będzie dobrze. Rozejrzyj się, od dziś to twój dom. (mówi coś cicho i czule)

Barnaba zagląda przez szparę w drzwiach.

KOCYK
Co się dzieje?

BARNABA
Sam chciałbym wiedzieć! Czarne to-to jak smoła, ogonek jak sznurówka, futro potargane. Po co przynosić do domu takie coś?

Drapak i Kocyk także pchają się do drzwi. Teraz wszyscy wyglądają przez szparę.

KOCYK
Ojej! Kociątko! Takie tyci! Malusieńkie!

DRAPAK
Ciekawe, czy umie drapać?

BARNABA
Wątpię. Pewnie tylko piszczy w kącie.

KOCYK
Co za szczęście, że będzie mieć opiekuna. Nauczyciela. Anioła stróża.

BARNABA
Co? Jeszcze trzy koty?

KOCYK
Mówię o tobie. Nie odwracaj się. To twój koci obowiązek.

BARNABA
Sfilcowałeś się, czy co? Wszyscy wiedzą, że czarny kot to nieszczęście! (zawzięcie pluje przez lewe ramię)

KOCYK
Ktoś musi zaopiekować się małą.

BARNABA
To dziewczyna? Zapomnij.

KOCYK
Milusia koteczka. Jest cudowna i pachnie mleczkiem.

DRAPAK
Chodu! Idzie tu! Idzie!

Drapak i Kocyk zmykają. Kocur zostaje, zawadiacko zadziera nos.

BARNABA
Ja miałbym uciekać? A co taka dzidzia może mi zrobić?

Już z daleka słychać płacz. Kotka zawodzi, wręcz miauczy w niebogłosy.

BARNABA
O choroba! (wskakuje pod Kocyk)

Kotka cichnie, rozgląda się.

TUNIA
Dzień dobry. Ktoś tu jest?

Cisza. Kotka węszy. Zagląda pod Kocyk.

TUNIA
A tu?

BARNABA
Nie ma.

TUNIA
O, to przepraszam. (odchodzi, zatrzymuje się) Jak „nie ma”, to co mówi?

BARNABA
Jeśli już, to „kto”, nie „co”. Nikt. Bo nikogo tu nie ma.

TUNIA
Aha. (siąka nosem, wyje) Aaaa… haaaa!!! Przynajmniej… AAA!!!… nikomu… AAA!!!… nie będę… AAA!!!… przeszkaaadzaaaać…!!!

BARNABA
Aż tak to nie jestem nieobecny. (wyłazi spod Kocyka) Na zegar z kukułką, czemu tak beczysz?

TUNIA
Bo jestem maaała… i saaama… I nikogo nie mam… Aaaaa!!! (wtem milknie) Ty jesteś „Nikogo”?

BARNABA
Nie. Jestem Barnaba, kot rezydent, lat pięć. A to Kocyk…

KOCYK
Miło mi.

BARNABA
Drapak…

DRAPAK
Nie gadam z dziewczynami.

BARNABA
A w kącie śpi Kuweta, milkliwa dość. No i najważniejsza: Miska.

Miska beka.

MISKA
Hejka! W sprawie żarcia, to do mnie.

BARNABA
Nie jest zbyt dobrze wychowana.

Cisza.

BARNABA
To jest ten moment, w którym mówisz swoje imię, przepraszasz za zamieszanie i opuszczasz mój dom i mojego Pana. Jakby co, w drzwiach jest kocia klapka.

Kotka tylko mruga. Kocyk, Drapak, Miska i Kuweta są oburzone zachowaniem Barnaby. Szeptem naradzają się między sobą.

BARNABA
Nie jest zbyt bystra. Nie potrafi się nawet przedstawić.

TUNIA
Ja jestem Tunia.

BARNABA
Dzień dobry, Tuniu, i do widzenia.

TUNIA
Mam sobie iść? Tak całkiem? (beczy) W ciemność?

BARNABA
Jest dzień.

TUNIA
Mamusiu! Mamusiu kochana, gdzie jesteś? Chcę do domu!

BARNABA
Świetna myśl, mamusia! Takie malutkie koteczki powinny być z mamusią. W swoim domu.

Tunia zwija się w kłębek i chlipie.

BARNABA
(szeptem) A jej co znowu?

KOCYK
Ty niedobry kocie! Nie słyszałeś, co mówił Pan, kiedy ją przyniósł? Ona już nie ma mamy… Ani domu!

BARNABA
Och…

KOCYK
No właśnie, „och”! Dlatego powinieneś się nią zająć.

BARNABA
Ja?! Dlaczego ja?

DRAPAK
To proste, tylko ty jesteś kotem.

KOCYK
I wiesz wszystko, co powinien wiedzieć kot.

MISKA
I najlepiej się do tego nadajesz. Po naradzie WSZYSCY tak uważamy.

Drapak, Miska, Kuweta i Kocyk zgodnie kiwają głowami.

KUWETA
Jednogłośnie!

BARNABA
Ale MNIE nikt nie zapytał nawet o zdanie!

DRAPAK
Teraz się pytamy. Zgadzasz się?

Wszyscy patrzą na niego z napięciem. Tunia wciąż chlipie.

BARNABA
No dobra. Tylko nie liczcie, że będę dla niej miły.

KOCYK
To ustalone. Tuniu, kochanie…

BARNABA
„Kochanie!” Pewnie ma pchły i kleszcze.

Kocyk zachęca kocura do działania. Barnaba trąca Tunię nosem.

BARNABA
No, nie becz. Teraz ja będę… nooo… Hmmm…

TUNIA
Moją mamusią?

BARNABA
Nie. Ale właśnie zostałem twoim oficjalnym opiekunem.

Tunia wciąż siąka nosem.

BARNABA
To jak? Beczysz dalej, czy idziemy zobaczyć dom?

SCENA 3.

OPIEKUN.
Barnaba maszeruje przodem, za nim idzie Tunia, rozglądając się i włażąc w niemożebne miejsca. Kotka znajduje spleśniałą skórkę chleba i starą skarpetkę. Włazi pod szafkę, gdzie się zakleszcza, do szklanego wazonu, z którego nie umie się wydostać, a także do szeleszczącej torby na zakupy.

BARNABA
To MOJA kanapa. Za oparciem jest orzech, sam schowałem. Nie ruszaj tej skórki, jest zielona. Po zielonym boli brzuch. MÓJ fotel. MOJA półka.

MISKA
Komputer! Pokaż jej komputer!

BARNABA
To MÓJ komputer, pełno w nim zdjęć i filmów o kotach. Ja też tam jestem: hasztag Barnaba. A to MÓJ telewizor. Pan lubi na niego patrzeć. W sumie wszyscy ludzie lubią się na niego patrzeć. Ja nie widzę w nim nic ciekawego.

Tunia znajduje szeleszczącą torbę, szeleści nią namiętnie, a potem do niej włazi.

TUNIA
A czy to prawda, że wszyscy ludzie są tacy sami?

BARNABA
A skąd. Są chudzi i tacy bardziej spasieni, miękcy jak słoninka.

MISKA
Ci pierwsi kupują gotową karmę, a drudzy co dzień pieką świeże mięsko. Takie pachnące, pokryte chrupiącą skórką. A do tego marcheweczka…

BARNABA
Misko, jeśli chcesz mnie wyręczyć…

MISKA
Okej, już mnie nie ma. (znika)

BARNABA
Wracając do ludzi: są szczupli i grubi. No i jedni mają futro na głowie, a inni nie.

TUNIA
(włazi do wazonu) I nie mają ogonów.

BARNABA
I nie mają… (wyciąga Tunię za ogon) ogonów. Dla nas ważniejsze jest to, że są tacy, co lubią koty, tacy, co lubią psy, i tacy, co nikogo nie lubią. Tych ostatnich łatwo poznać. Nos im się marszczy, gdy na nas patrzą.

TUNIA
Wiem! Mama mówiła, że rzucają kamieniami i strzelają z wiatrówki. (szarpie skarpetką i wpada pod szafkę)

BARNABA
Okropne! U nas tak nie robią. (wyjmuje Tunię spod szafki) A to MOJE okno. Jest bardzo przyjemne, zwłaszcza zimą. Mogę tu siedzieć na parapecie i oglądać ptaki. No i to już koniec naszej wycieczki. Teraz pójdę na moje legowisko. MOJE. I tylko MOJE.

TUNIA
A ja?

BARNABA
Porób coś sama. I spróbuj nie wpadać w kłopoty.

Barnaba pada na swoje legowisko wyczerpany. W głębi Tunia bawi się w turlanie orzeszka.

DRAPAK
I jak wam poszło?

BARNABA
Trzeba jej jeszcze pokazać Kuwetę. Drapaku, czy mógłbyś…?

DRAPAK
(oburzony) Nie. To dziewczyna.

BARNABA
Kocyku?

KOCYK
Przecież obiecałeś.

BARNABA
Bo nie wiedziałem, że jedna, mała koteczka może tak dać w kość. Wszędzie wsadzi nos i ciągle o coś pyta. O, znowu lezie!

Kocur wskakuje pod Kocyk, ten jednak celowo odkrywa jego długi, puszysty ogon. Uradowana Tunia chwyta zębami Barnabę za ogon.

TUNIA
A kuku! Mam cię!

BARNABA
Bardzo śmieszne! No, boki zrywać.

Kocur chowa pod siebie ogon. Kocyk chichoce.

TUNIA
Bawmy się! Bawmy!

BARNABA
Idź spać.

TUNIA
Ale ja już dziś spałam!

BARNABA
To zaśnij jeszcze raz. Małe koteczki potrzebują dużo snu. Bardzo dużo.

Tunia kładzie się obok kocura.

BARNABA
(zły) I to by było na tyle, jeśli chodzi o moje i tylko moje legowisko.

TUNIA
Mamusia przed snem opowiadała mi bajkę. Albo sobie rozmawiałyśmy.

Cisza.

TUNIA
A czy to prawda, że rude koty są fałszywe?

KOCYK
No właśnie. Mów, nie krępuj się!

BARNABA
Są miłe koty i są wredne. Nie ma to nic wspólnego z kolorem futra.

TUNIA
Wiedziałam! A czy czarne przynoszą pecha?

BARNABA
Nie wiem, kto rozpowiada takie głupoty!

KOCYK
Może jakieś wredne rude koty?

BARNABA
Dosyć tego gadania! Śpimy.

Kocyk zasypia. Barnaba kokosi się, by też wreszcie zasnąć. Tunia ziewa bez przekonania, wierci się chwilę, co wcale nie zapowiada błogiego snu.

TUNIA
Barnabo…

Cisza.

TUNIA
A czy nasz Pan lubi obce koty? Takie, o których mówią, że przynoszą pecha?

Barnaba przykrywa uszy łapą i ogonem.

BARNABA
Sama sobie odpowiedz.

TUNIA
Myślę, że lubi wszystkie koty. Barnabo…

Kocur chrapie podejrzanie głośno, Tunia nie daje się zwieść.

TUNIA
A Kocyk powiedział, że koty mają swoje obowiązki.

BARNABA
Na zegar z kukułką, śpię!

Zapada cisza, nie trwa jednak długo. Koteczka okręca się kilka razy, pacając Barnabę ogonkiem po uszach, wąsach i nosie.

TUNIA
Barnabo… Barnabo! (szepce) Co to są obowiązki?

BARNABA
Spanie po obiedzie!

TUNIA
To wszystko?

Barnaba poddaje się, chyba nici ze spania.

BARNABA
Bo ja wiem…? Na przykład musimy mruczeć, kiedy Pan nas głaszcze.

TUNIA
Uwielbiam głaskanie! I umiem mruczeć! Czy tak dobrze? (mruczy głośno)

BARNABA
Moja mała, niemądra Tuniu. Kot daje się głaskać, ale nie sprawia mu to przyjemności. (ziewa) Jest łowcą. Drapieżnikiem. Ma ostre zęby i pazury!

DRAPAK
Potwierdzam! Pokaż jej, pokaż!

Barnaba prezentuje od niechcenia łapę i… PACH! Z poduszeczek wysuwa potężne, mocne pazury. Przeciąga nimi po fotelu zostawiając głębokie ślady.

TUNIA
(zachwycona) Ojej! Ja też! Ja też!

Rozochocona koteczka wysuwa swe pazurki, dokładnie tak jak Barnaba i wbija w tapicerkę. Biedaczka szarpie łapką, niestety nie może się uwolnić.

TUNIA
(przerażona) I co teraz?

BARNABA
Po prostu schowaj pazurki. I ćwicz na Drapaku.

DRAPAK
Zawsze do usług!

Tunia uwalnia się od fotela. Jest tym zachwycona.

TUNIA
Barnabo, kiedy będę duża, chcę być taka jak ty. Jesteś wspaniałym kotem!

BARNABA
Zgadza się. A dlaczego jestem taki wspaniały?

TUNIA
Bo wszystko wiesz. No i masz śliczne, lśniące futerko.

BARNABA
Zga… To znaczy nie, nie zgadza się. Owszem, futro jest ważne, dzięki lśniącej sierści Pan mnie wielbi, ale… (przerwa, zaskoczony)

Tunia przebiera łapkami.

BARNABA
To bardzo ważne. Właśnie zdradzam ci sekret kotowatości. Powinnaś wysłuchać mnie z uwagą.

Tunia przebiera łapkami.

BARNABA
Mam wrażenie, że cię nudzę. Czy mówię nieciekawie?

Tunia kuca i  robi siku.

BARNABA
Na zegar z kukułką! Moja panno, zsiusiałaś się na podłogę.

TUNIA
(zadowolona) Aha! I teraz mogę wysłuchać cię z uwagą.

Barnaba jest oburzony. Pojawia się Kuweta – zamykana – i sprawnie sprząta podłogę.

KUWETA
Ojojoj, ojojoj! Ktoś tu nie wie ważnych rzeczy!

TUNIA
Zrobiłam coś źle?

KUWETA
Jeszcze się pyta! W naszym domu nie fajda się na podłogę.

BARNABA
Co za dzikus! My, domowe koty, nie robimy takich rzeczy gdzie popadnie! Mamy swoje miejsce skupienia.

KUWETA
Tak właśnie! Miejsce skupienia!

TUNIA
Sss… kuuup…Wiem, na kupę!

BARNABA
Dzikus bez wątpienia.

KUWETA
(cicho) I na kupę i na siku.

TUNIA
Aaa… Aaa! Ups. Teraz już będę wiedziała.

KUWETA
No dobrze, już dobrze. Tylko nie płacz. Chcesz do mnie zajrzeć? Śmiało!

Tunia wchodzi do Kuwety.

TUNIA

(off) Łał. ŁAAAAAŁ!!! Nie wiedziałam, że w środku masz tyle miejsca. Tu jest świetnie! Cudownie!

Wtem wystawia łepek, węsząc potężny szwindel.

TUNIA
(podejrzliwie) A dlaczego tu nie ma kocich kup? Co się z nimi stało?

KUWETA
Pan codziennie zabiera je łopatką.

TUNIA
A po co?

BARNABA
Ba! To wielka, kocia zagadka! I ja ją kiedyś rozwiążę. Na pewno!

SCENA 4.

DECYZJA.
Zapada noc. Tunia śpi otulona Kocykiem. Barnaba wierci się niezadowolony.

KOCYK
Prawda, że jest rozkoszna? Kiedy tak na nią patrzę, to nawet do ciebie podobna.

BARNABA
W nocy wszystkie koty są szare.

KOCYK
Ona cię potrzebuje, Barnabo.

BARNABA
Ale mnie jest potrzebna jak futro w nosie! Same z nią kłopoty. Nie wiem, po co Pan ją tu przyniósł. Jakby nie mógł przygarnąć jej ktoś inny. Przecież jest wiele domów, gdzie nie ma żadnego kota.

KOCYK
Ciii… bo ją obudzisz.

Kocyk zasypia głaszcząc Tunię.

BARNABA
Kiedy jej nie było, miałem święty spokój! (rozgląda się, zerka na kocią klapkę w drzwiach) A gdyby tak… przypadkiem…

Barnaba ciągnie za Kocyk przesuwając śpiącą Tunię w stronę drzwi.

TUNIA
(przez sen) Mamusiu… Mamusiu…

Barnaba zastyga na chwilę bez ruchu, wzdycha i ciągnie kotkę z powrotem na miejsce. Z zegara wyskakuje kukułka i kuka dwa razy.

BARNABA
Na zegar z kukułką, teraz już jestem za nią odpowiedzialny.

SCENA 5.

ŚNIADANIE.
Wstaje dzień. Z zegara wyskakuje kukułka i kuka siedem razy. Wtacza się Miska. Na miejscu czekają koty.

MISKA
Już idę, idę!

Miska wsypuje do środka chrupki.

TUNIA
Śniadanie! Uwielbiam śniadanie!

Tunia pcha się do Miski, ale Barnaba cmoka na nią niezadowolony.

TUNIA
Tak, wiem, najpierw jedzą wielkie, grube koty, a potem małe i chude.

BARNABA
(jedząc) Nie jestem gruby. A kolejność to kwestia hierarchii. Ja jestem tu najważniejszym kotem, więc jem pierwszy.

Barnaba zjada elegancko swoje chrupki i ustępuje Tuni miejsce przy
Misce.

MISKA
(nalewając mleczka) Smacznego, Tuniu.

TUNIA
Mleeeeczko!

Tunia chłepce łapczywie mleko. Barnaba cmoka niezadowolony. Tunia je dużo spokojniej. Barnaba kiwa głową z aprobatą.

BARNABA
Od dziś będę cię uczyć wszystkiego, co powinien wiedzieć kot.

TUNIA
Ale ja już wszystko wiem. Ty jesteś Barnaba i jesz pierwszy, a kiedy Pan głaszcze, trzeba mruczeć. Aha, i o Kuwecie też.

Miska pochyla się usłużnie, by mogła wylizać resztkę mleka zbierającą się na dnie.

MISKA
(chichoce) To niemożliwe, żeby jedna koteczka była aż tak głupiutka.
Tunia uderza ogonkiem o podłogę, obrażona.

TUNIA
Nie jestem głupiutka!

MISKA
Oj, jesteś, jesteś. Nawet nie umiesz zachować się przy jedzeniu.

TUNIA
Nieprawda!

BARNABA
Dość! Czy chcesz wiedzieć, co znaczy być prawdziwym kotem, czy nie?

TUNIA
A czy bycie prawdziwym kotem i bycie prawdziwą kotką to to samo?

BARNABA
Zadałaś pytanie na inną lekcję. Jeśli chcesz się czegoś nauczyć, musisz więcej słuchać, a mniej pytać.

TUNIA
Ale czy…

Kocur patrzy na nią surowo i Tunia milknie. Lecz kiedy spuszcza z kotki wzrok…

TUNIA
(do siebie) Na pewno nie. Koteczki ładniej pachną.

BARNABA
Mam bardzo dobry, koci zapach! Wszystkie kocury trzymają się z dala od mojego ogródka! Skończyłaś śniadanie?

TUNIA
(oblizując pyszczek i wąsiki) Skończyłam. Dziękuję, Miseczko.

MISKA
Proszę bardzo.

BARNABA
No to idziemy.

Koty wychodzą przez kocią klapkę.


Koniec części pierwszej


CAŁOŚĆ DOSTĘPNA TUTAJ

POWRÓT DO
STRONY SZTUKI DLA DZIECI