CAŁOŚĆ W PDF DOSTĘPNA  (z piosenkami)
oraz  (bez piosenek)

Moc prezentów

Izabela Degórska


przedstawienie na czas
świąt Bożego Narodzenia, mikołajek
i choinkowych bali

 

WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
© pod opieką  ADiT
wystawienie sztuki wymaga uzyskania licencji
agencja@adit.art.pl

Dostęp do bezpłatnego eksploatowania tekstu został wycofany.


Występują
Filipek
Śnieżynka / Diablica
Elf Pracuś
Elfka
Diabeł
Diablik (lub Diabliczka)
Boruta
Święty Mikołaj
 

Scena 1.
Biegun Północny, pakowalnia prezentów. Pakowalnia funkcjonuje jak fabryka. Z jednej strony nadlatują barwne pakunki, z drugiej - kartki z imionami dzieci i kokardy. Uśmiechnięte elfy wiążą do pakunków kokardy i przykleją kartki, a następnie wkładają je do ogromnego czerwonego worka. Worek zdaje się nie napełniać. Elfy śpiewają przy pracy.
 
PIOSENKA ELFÓW
Dzyń, dzyń, dzyń, ding, dang, dong
Jaki miły dzwonków ton
Skrzypi śnieg, świerków woń
No i wreszcie przyjdzie On.

Mikołaj, Święty  Mikołaj
Tak śpiewa elfów chór
Mikołaj, Święty Mikołaj
Prezentów wiezie wór.

Ding, dang, dong, dzyń, dzyń, dzyń
Dziś się spełnią wasze sny
Tak jak śnieg, z sani w noc
Podarków spadnie moc!

Mikołaj, Święty  Mikołaj
Tak śpiewa elfów chór
Mikołaj, Święty Mikołaj
Prezentów wiezie wór.

 
Wchodzi Śnieżynka z młodym elfem. Nowy, w odróżnieniu od schludnych kolegów, ma krzywo zapięty i pognieciony strój, a buty zawiązane na straszne supły. Rozgląda się ciekawie. Sprawia wrażenie nieco gapowatego.

ŚNIEŻYNKA         
A tu, Filipku, pakujemy prezenty do worka Świętego Mikołaja.
Filipek ogląda „taśmę z prezentami” i wór. Nie słucha Śnieżynki, zajęty oględzinami.
 
FILIPEK
On chyba nie ma dna…!
 
ŚNIEŻYNKA         
A że czasu zostało już mało, zostaniesz tu do pomocy. Będziesz pakował prezenty, naklejał…
 
Filipek potyka się i wpada do jakiegoś kartonu. Wychodzi z konfetti we włosach. Śnieżynka próbuje doprowadzić go do porządku.
 
ŚNIEŻYNKA
Filipie! Ty wcale nie uważasz. A to ważne. Właśnie tu będziesz od dzisiaj pracował.
 
FILIPEK                 
Tu? Co, tu?
 
ŚNIEŻYNKA         
Będziesz pakował prezenty, naklejał na nie karteczki z imionami dzieci, a na koniec wkładał je do worka.
 
FILIPEK                 
Tyle prezentów…?! A dlaczego ja? To strasznie męczące.
 
Elfy przerywają pracę. Są oburzone.
 
ELFKA                     
Co za wstyd! Jeszcze ktoś pomyśli, że elfy są leniwe! 
 
Elfy rzucają w Filipka papierkami.
 
ELF PRACUŚ
To ci leser!
 
ELFKA                      
Leniuch! Obibok!
 
ELF PRACUŚ
Śnieżynko, czy on, aby na pewno, jest elfem?
 
Filipek chowa się przed nimi za Śnieżynką. Śnieżynka tupie nogą.
 
ŚNIEŻYNKA         
Elfy, spokój! Filip jest nowy, wszystkiego musi się nauczyć. Proszę, bądźcie dla niego mili. Pokażcie mu wszystko i wytłumaczcie.
 
Wtem słychać jakiś charakterystyczny dźwięk i z wybranego elementu scenografii wyskakuje długa lista z wydrukiem. Śnieżynka ją zabiera.
 
ELF PRACUŚ
Czy to…?
 
ŚNIEŻYNKA
Niestety tak. To lista niegrzecznych dzieci…
 
ELFKA
Ojej… Ale dostaną coś na święta…?
 
ŚNIEŻYNKA
To już zależy od Mikołaja… On najlepiej wie, kto zasłużył, a kto nie. No, na mnie już pora, wybaczcie. (oddala się) To się Mikołaj zmartwi…
 
Śnieżynka wychodzi zasmucona z listą.
 
FILIPEK
Dla nas to chyba lepiej. Będzie mniej prezentów do pakowania.
 
ELFKA
Głuptas z ciebie. Przecież my uwielbiamy szykować prezenty dla dzieci!
 
ELF PRACUŚ
(do Elfki) Naprawdę zastanawiam się, czy jest elfem… Nawet ubrać się porządnie nie potrafi.
 
Filipek jest zawstydzony.
 
ELFKA
I butów nie umie wiązać! Sam zobacz! Supeł na suple! To jak zawiąże wstążki na prezentach?
 
FILIPEK
Może na supełek? Na supełek umiem.
 
ELFKA
Nie można! Na paczuszce powinna być piękna, wielka kokarda. Lepiej chodź, Filipku, pokażę ci jak to się robi. Trzeba tak, potem tak i już!
 
FILIPEK
Łatwizna. Trzeba tak, potem tak i już!
 
ELFKA
Przywiązałeś mnie.

FILIPEK
Co?
 
ELFKA
Do prezentu.
 
FILIPEK
Przepraszam. (próbuje odwiązać Elfkę plącząc przy tym kokardę) Jeszcze tylko tu pociągnę, tu poprawię… Och! Nie chciałem!
 
Elfka jest cała zakutana we wstążki. Podskakuje.
 
ELFKA
Czy robisz to specjalnie?
 
FILIPEK
Nie, skądże!
 
Pracuś rozcina supły.
 
ELF PRACUŚ
No to mamy pomocnika! A może będziesz przyklejał karteczki z imionami dzieci?
 
FILIPEK
Tak, karteczki! Jestem świetnym przyklejaczem karteczek!
 
ELF PRACUŚ
Tylko popatrz. Tu smarujesz, a tu przyklejasz. Wszystko według listy.
 
FILIPEK
Łatwizna. Tu smaruję, tu przyklejam. Wszystko według… (przykleja karteczkę na nos Elfa Pracusia) Och, przepraszam.
 
ELF PRACUŚ
Nic nie szkodzi. Elfy bardzo lubią chodzić z papierkami na nosie.
 
Przykleja karteczkę na nos Filipka. Śmieją się.
 
ELF PRACUŚ
Mam nadzieję, że do przerwy śniadaniowej nauczysz się przyklejać karteczki tam, gdzie trzeba. 
 
Elfy nucąc pogrążają się w pracy a w tle widać zakradającego się Diabła. Wreszcie dźwięczy DZWONEK (inny niż z „faksu”) na przerwę śniadaniową. Elfy opuszczają pomieszczenie.
   

Scena 2.

W pakowalni nie ma żadnego elfa. Widać tylko częściowo wypełniony wór Świętego Mikołaja, a w kącie kilka niespakowanych prezentów. Rozglądając się na wszystkie strony zakrada się Diabeł z rogami i czarną brodą. Ma na sobie czerwoną czapkę, elegancki, czarny zimowy płaszcz i czarne buty z cholewami, a na dłoniach rękawiczki. Niesie widły.
 
DIABEŁ                  
(gwiżdże) No, Diabliku, wolna droga! Dawaj tu czarci worek!
 
Wbiega Diablik. Niesie wielki wór, identyczny jak Mikołaja, który strasznie się chyboce. Diablik chichoce, bo bawi go, że rozrabia.
 
DIABLIK        
Gdzie położyć, ekscelencjo?
 
DIABEŁ zastanawia się.
 
DIABEŁ
Połóż tu… Albo nie. Lepiej tam. Nie, tam nie!
 
DIABLIK       
To może tu? (Diabeł kręci głową) A tutaj?
 
Diablik miota się z wielkim worem, nosi go z miejsca na miejsce.
 
DIABEŁ
Może… Albo nie. Chyba… Albo… Nie. Tam też nie.
 
Diablik opada z sił.
 
DIABLIK
Ekscelencjo, gdziekolwiek!
 
DIABEŁ                  
Nie można gdziekolwiek! Jak mi Boruta doskwiera, nie można. To ważna misja, trzeba pomyśleć, a co nagle, to po diable.
(wali widłami Diablika po głowie)
Póki co mój plan sprawdza się wyśmienicie, nie pozwolę ci go zepsuć.

 
Diablik dyszy na worze. Udaje, że go przesuwa.
 
DIABLIK
Też mi plan. Nawet nie wie, gdzie go mam postawić. Ja się narobię, a on potem dostanie nagrodę. Niech mnie diabli, jeśli coś na to nie wymyślę.
 
DIABEŁ               
Co ty tam knujesz?
 
DIABLIK
Knuję, knuję.
 
DIABEŁ
No, skoro knujesz, to odpocznij nieco. Knucie to uczciwa, diabelska robota.
 
Diablik odpoczywa na worku; kiedy na nim siada, zrywa się na chwilę, bo coś go kłuje. Diabeł pije z piersiówki „Ogień piekielny”, aż mu dym spod płaszcza uchodzi.
 
DIABLIK         
Ekscelencjo, a po co właściwie przytargałem tu ten wór? Zdradź mi wreszcie!
 
DIABEŁ                 
No dobrze.
 
Rozgląda się podejrzliwie, wreszcie mówi ściszonym głosem.
 
DIABEŁ
Sam wiesz, jak staram się, żeby dzieciaki były niegrzeczne! Szepcę im do uszka… kuszę… namawiam do złego…
 
DIABLIK
A one słuchają się…! Oj, słuchają!
 
DIABEŁ
Za mało. A do tego, nawet jeśli narozrabiają, to potem żałują i przepraszają! Okropność!
 
Diabły syczą z oburzenia i wstrętu.
 
DIABLIK
Ja nigdy nie przepraszam! I nie żałuję, kiedy narozrabiam…! Nic, a nic!
 
DIABEŁ
Dobry Diablik, dobry. To znaczy zły! Strasznie zły!
 
DIABEŁ klepie po głowie Diablika.
 
DIABEŁ
Najgorsze jednak jest to, że w nagrodę za grzeczność dostają od Mikołaja takie coś…!
 
Popycha z obrzydzeniem widłami karton, na którym leży kilka niespakowanych zabawek.
 
DIABEŁ
Ale koniec z tym! W tym roku bachorki dostaną nasze prezenty!
 
DIABEŁ śmieje się diabolicznie i pokazuje na wór, który przytachał Diablik.
 
DIABLIK
To znaczy jakie?
 
DIABEŁ
Diablo dobre! (zachwala) Proce! Albumy z potworami!
 
Prezentuje niektóre prezenty – brzydkie, poniszczone, opakowane byle jak lub bez opakowań.
 
DIABLIK          
Genialne!
 
DIABEŁ
Grę komputerową "Łubu-dubu 8"!
 
DIABLIK
Świetna gra! Rozwala się wszystko, co podejdzie pod lufę!
 
DIABEŁ
Książki ze strasznymi bajkami. Żeby płakały po nocach!
 
DIABLIK
Chi, chi, chi! I pierdzące poduszki!
 
DIABEŁ
Puzzle, w których brakuje części! Żeby się złościły! O tak! Grrryyy!
 
DIABLIK
I przytulankę „śmierdzący Gienio”!

DIABEŁ
A wszystkie rozniesie za nas sam Mikołaj! Ha!
(puszy się i śpiewa)
 
Ja wiem dobrze, ja wiem lepiej
Czego dzieciom trzeba
Muszą co dzień skarżyć
Bić się, drapać, gniewać!
Cha, cha, cha!
U-cha-cha!
Mam diabelski plan!
Więc na moje superdary
Czar rzuciłem wieczny
Że kto dotknie mych prezentów
Już nie będzie grzeczny!
Cha, cha, cha!
U-cha-cha!
Taki jest mój plan!
I ostatnia to Wigilia!
I ostatnie święta!
Bo za rok o nich Mikołaj
Nie będzie pamiętał!
Cha, cha, cha!
U-cha-cha!
Taki jest mój plan!
 
DIABLIK
Cha, cha, cha!
U-cha-cha!
To diabelski plan!
 
Diabły śmieją się diabolicznie.
 
DIABLIK          
Cóż za rozum, ekscelencjo! Aż dziw, że się mieści między rogami! 
 
DIABEŁ
Uwielbiam pochlebstwa. W nagrodę dostaniesz… coś wyjątkowego!
 
DIABEŁ rzuca Diablikowi włochatego pająka. Diablik  łapie go w uniżonej pozie i zjada. Jest diablo szczęśliwy.
 
Wtem pojawia się Elfka i Elf Pracuś. Elfka niesie wiązkę rózeg. Przerażone diabły w ostatniej chwili chowają się za wór i zostają niezauważone.
 
ELFKA
Na półce „prezenty dla niegrzecznych dzieci” znalazłam tylko to.
 
ELF PRACUŚ
Rózgi?
 
ELFKA
Są zaczarowane. Biją tylko wtedy, kiedy poczują, że ktoś knuje coś bardzo złego.
 
Rózgi poruszają się, jakby chciały polecieć w stronę ukrytych diabłów (przed nimi jest Pracuś). Elfka przytrzymuje szamoczące się rózgi.
 
ELF PRACUŚ
(oburzony) Są zepsute. Przecież tu nikt niczego nie knuje!
 
ELFKA
Zepsute… Może to i lepiej. Nie chciałabym nikomu dawać takiego prezentu. Chociaż…? Nie, poszukam czegoś innego.
 
ELFKA i Elf Pracuś zmierzają do wyjścia. Biorą ze sobą termos i drugie śniadanie.
 
ELFKA
A co myślisz o Filipku? Nada się?
 
ELF PRACUŚ
Stara się, to najważniejsze. Wezmę dla niego czekoladowego mikołajka.
 
Elf i Elfka znikają za kulisami. Dopiero teraz diabły wychodzą z ukrycia. Oddychają z ulgą.
 
DIABEŁ
Było blisko…! No nic, bierzmy się za czarcie podarki!
 
DIABLIK
Ale… Ekscelencjo… Co z tymi, tu?
 
Pokazuje na paczki, które jeszcze nie zostały włożone do worka. Diabeł chichoce.
 
DIABEŁ
Zaraz sam zobaczysz! (macha widłami)
Hopsium, popsium,
fiki-miki,
zimby-gzimby-bęc!
 
Diablik wyczekuje na efekt, ale nic się nie dzieje.
 
DIABLIK
(rozczarowany) To wszystko? Jakieś kiepskie to zaklęcie.
 
DIABEŁ
Ale diablo skuteczne. Kto tylko dotknie tych prezentów będzie tak nieznośny, że aż strach…! Gorzej z tymi… w worku.
 
Pokazuje na wielki wór Świętego Mikołaja.
 
DIABEŁ
Tych jest za dużo. Dlatego właśnie je podmienimy. Worek Mikołaja wyrzucimy, a nasz - damy dokładnie na jego miejsce. I to póki elfy mają przerwę.
 
Diabły podchodzą do Mikołajowego worka. Wyciągają do niego ręce… i odskakują jak oparzone. Głośno jęczą.
 
DIABEŁ
Aj, oj, ojejej! Ojć! Ałałał…! Jak piecze…!
 
DIABLIK           
Ból nie do wytrzymania! Do żywego pali tą obrzydliwą… słodyczą, tą wstrętną… czułością. Uuuch… Ohyda!
 
DIABEŁ                 
Diabliku, spróbuj jeszcze raz! Sam! (popycha go widłami w stronę worka)
 
DIABLIK             
Litości, ekscelencjo! Przecież to worek świętego, czarcia łapa tknąć go nie może!
 
Wstrząsa się głośno od tego doznania i spluwa z obrzydzeniem. DIABEŁ na chwilę zdejmuje czapę i widać jego ROGI.
 
DIABEŁ                
Oj niedobrze, niedobrze…! Przecież te wszystkie zaślinione… zasisiane bachorki muszą dostać MOJE prezenty!
 
Diabeł ze złością kopie czarci worek. Wchodzi Filipek; podjada czekoladowego mikołajka. Diabły są przerażone, że zostały zauważone. Próbują się ukryć, ale już za późno… Filipek jednak na ich widok uśmiecha szeroko.
 
FILIPEK                 
O, jak miło! Sam Mikołaj do nas zajrzał.
 
DIABEŁ
(spoglądając za siebie) Mi… Mikołaj?
 
FILIPEK                 
Ze swoim pomocnikiem.
 
DIABLIK
(rozglądając się) Z… nocnikiem?!
 
FILIPEK                 
A Śnieżynka nic nie mówiła, że cię wreszcie zobaczę. Filipek jestem, nowy elf.
 
DIABEŁ
(do siebie, z niedowierzaniem) To ci dopiero, ja… Mikołajem! (podejrzliwie do Filipka) A dlaczego mówisz do mnie Mikołaj?
 
FILIPEK                
Oj, przepraszam, Święty (diabły wstrząsają się i plują) Mikołaj. No, masz płaszcz i czapkę, i buty. Nawet rękawiczki. I piękną brodę. Tylko… coś chudy jesteś.
 
Filipek porównuje Diabła z postacią z czekolady i nie wie, co o tym myśleć. Diabeł zjada jego mikołajka, a kolorowe sreberko zgniata. Czekolada wyraźnie jest mu nie smakuje.
 
DIABEŁ                 
To z przepracowania.
 
FILIPEK                 
Może mógłbym pomóc?
 
DIABEŁ                 
Pomóc? Oj tak, pomóc! Cóż, mam pewien problem. Myślałem o tych prezentach, myślałem i… Widzisz, dzieci się zmieniają. One wcale już nie chcą lalek, klocków, ani misiów. To przeżytek. Dlatego przyniosłem nowe paczki. Są o tu, w worku. Piękne, wspaniałe, dokładnie takie, o jakich marzą dzieci.
 
FILIPEK                 
A ja, co ja mam zrobić?
 
DIABEŁ                 
Posprzątasz. Zaraz wyczaruję głęboką dziurę, a ty do niej wepchniesz stary worek. I już!
 
FILIPEK                 
A głęboka to będzie dziura?
 
DIABEŁ                  
Bardzo, bardzo głęboka.
 
DIABLIK
(chichocząc) Najgłębsza!
 
DIABEŁ ściąga rękawiczki (widać mu długie czarne pazury) i rzuca czar.
 
DIABEŁ                 
Niech piekielny ogień
stopi biały lód
I wytopi dziurę
na prezentów wór!
 
Ukazuje się dziura.
 
DIABEŁ                            
No, Filipku, do dzieła!
 
Filipek spycha z trudem wór Mikołaja do dziury. Słychać jak leci i z rumorem upada. Diabeł zaciera uradowany ręce. Diablik przesuwa czarci wór na miejsce worka Mikołaja.
 
DIABEŁ                 
Doskonale! To będą moje najlepsze święta! No, pora  już na nas. A ty, elfie, pamiętaj, że zawsze znajdziesz robotę u nas, na dole!
 
Śmieje się przeraźliwie i znika wraz z Diablikiem. Filipek drapie się po głowie. Nie rozumie co się stało.   
 

Scena 3.

 
Biegun Północny. Elfka lamentuje, chodzi wokół Filipka i załamuje ręce. Elf Pracuś dłubie w nosie, pokazuje język, strzela z gumki do Elfki i przedrzeźnia Filipka. Słowem - jest nieznośny.
 
ELFKA
Olaboga! Co za nieszczęście!
 
ELF PRACUŚ
(do Elfki) Ale masz wielki nochal! I chodzisz jak kaczka!
 
ELFKA
Mam śliczny nosek! A chodzę jak… jak… modelka!
 
Elf Pracuś śmieje się złośliwie i parodiuje jej chód.
 
ELFKA
(do Filipka) Jak mogłeś aż tak się pomylić?
 
FILIPEK
Bo… bo ja… ja jeszcze nigdy nie widziałem Mikołaja…
 
ELFKA
Ale czarci worek? Diabelskie prezenty? Aż się z nich kurzy! Od razu widać, że nie nasze!
 
ELF PRACUŚ
Ty, mały, co tak wytrzeszczasz gały?
 
ELFKA
Tylko głupiutki… niedoświadczony… naiwny elf by się nabrał!
 
Filipek płacze.
 
FILIPEK
Buu… a tak chciałem pomóc Mikołajowi!
 
ELF PRACUŚ
Niech grubas sam dzieciom szykuje prezenty!
 
FILIPEK
Och, Pracusiu! Nie wolno przezywać Mikołaja! (do Elfki, wskazując na czarci worek) Na pewno się nie nadadzą?
 
ELFKA
Jeszcze się pytasz?! Są okropne!
 
FILIPEK
A te w kącie?
 
ELFKA
Zobacz, co zrobiły z Pracusiem.
 
ELF PRACUŚ
Bardzo dobrze mi zrobiły. Nareszcie wybyczę się za wszystkie czasy.
(śpiewa)


Nie ma to jak leżeć sobie

Kiedy wokół praca wre
W nosie dłubać, głośno ziewać
No i jeszcze bawić się.
Niech się inni męczą
Niech starają się
A ja będę wypoczywać
Bo ja jestem leń.
 
ELFKA
Jesteś Pracuś!
 
ELF PRACUŚ
Jestem tak strasznie leniwym leniem, że nie chce mi się nawet stać!
 
Ostentacyjnie siada na podłodze.
 
ELFKA
Jesteś najpracowitszym ELFem na biegunie! I uwielbiasz pomagać Świętemu Mikołajowi!
 
ELF PRACUŚ
Iii…tam! Praca, praca! Wciąż tylko praca! Nu-da!
 
ELFKA
Ale święta za pasem! Nic nie pomożesz?
 
ELF PRACUŚ
Figa z makiem!
 
Elf Pracuś kładzie się do snu.
 
ELFKA
Sam widzisz, Filipku, dotknął tylko jednej małej paczuszki i zbiesił się okrutnie.
 
FILIPEK
I co z nim teraz będzie?
 
ELF PRACUŚ
Będę jadł, będę spał i się będę z was w nos śmiał!
 
ELFKA
Na szczęście to elf. Wymoczę go w przeręblu i będzie jak nowy. Ale prezenty! W ogóle nie nadają się do niczego! I to wszystko przez ciebie!
 
FILIPEK
Och! I co mam teraz zrobić?
 
ELFKA
Najlepiej zejdź mi z oczu! No, już! Teraz to dopiero mam huk roboty!
 
FILIPEK
Ale ja chcę pomóc! Proszę!
 
ELFKA
Już pokazałeś, co potrafisz! No, zmykaj! I nie kręć mi się tu pod nogami! Spróbuję chociaż odczarować nasze prezenty.

Miły uśmiech, ładne minki

Bądź prezentem dla dziewczynki!
(z paczuszki bucha dym)


Na nic! Spróbuję z tym.


Fajne rzeczy kryje paczka

Bądź prezentem dla chłopaczka!
(słychać strzał z korkowca)


Oj, Filipku, aleś narozrabiał! Co teraz dzieci dostaną?

 
Próbuje dalej odczarować prezenty cicho rzucając zaklęcia. Załamany Filipek odchodzi w kąt siąkając nosem. Zauważa dziurę.
 
FILIPEK
(do siebie) Przecież to ta dziura, do której wrzuciłem prezenty. Dna nie widać! No tak, ona sięga aż… aż… Aż do piekła! A może uda mi się odzyskać prezenty?
 
Mocuje sznurek do jakiegoś elementu scenografii i przewiązuje się w pasie. Z lękiem patrzy w dziurę.
 
FILIPEK
A co mi tam, wskakuję!
 
Naciąga na ELFie uszy czapkę i skacze w dziurę.
 

Scena 4.

 
Piekło. Diabeł puszy się przed Borutą. Diabeł ma widły, Boruta wielki pogrzebacz.
 
W tle widać najpierw zakradającego się, potem podsłuchującego Filipka.
 
DIABEŁ
Melduję, że właśnie wróciłem z misji specjalnej na Biegunie Północnym.
 
BORUTA
I…?
 
DIABEŁ
Nie było łatwo. Zimno tam okrutnie. Wiatr wieje. Śnieg pada. Mróz trzeszczy. A w koło pełno podstępnych Elfów! Ale to dla mnie nic!
 
BORUTA
Udało się?
 
DIABEŁ
Musiałem wykazać się przebiegłością! Odpornością na zimno! I – to  było straszne! – na obrzydliwy smak czekolady! (pluje i wstrząsa się z obrzydzenia)
 
BORUTA
Ale udało się? Mów, do diabła!
 
DIABEŁ
Ba! W tym roku diabelskie prezenty rozniesie sam Mikołaj!
 
DIABEŁ śmieje się diabolicznie. BORUTA mu wtóruje. 
 
BORUTA
A co z jego paczkami?
 
DIABEŁ
Cały wór jest tu, w piekle! Został tylko mały stosik, a i on całkiem na nic. Machnąłem moimi widłami, o tak! I go zauroczyłem!
 
Z dumą prezentuje widły.
 
BORUTA
Hm, a co to za widły?
 
DIABEŁ
Diablo dobre. Mają wielką moc dzięki odpowiednim składnikom. Najpierw napluł na nie największy łobuz, o tak: tfu, tfu, tfu!
 
BORUTA
Fuj! Oplułeś mnie!
 
DIABEŁ
Wybacz, Boruto. Potem złoiłem nimi skórę największej złośnicy. O tak: łup, łup, łup!
 
BORUTA
Ała-łał! Oj, boli! Czego mnie tłuczesz, diabli pomiocie?
 
DIABEŁ
Och, to dlatego, że wczułem się w opowieść. No i najważniejszy składnik…
 
BORUTA chowa się za tron.
 
DIABEŁ
Przez sto dni moczyłem je w kocich smarkach.
 
BORUTA z ulgą wychodzi zza tronu.
 
DIABEŁ
I dlatego są takie mocne. Szach! Ciach! Łup!
 
Tłucze nimi znowu Borutę.
 
BORUTA
Dosyć, już dosyć tych przepisów na czarcie widły!
 
DIABEŁ
Zgadza się. Najwyższa pora na pochwały.
 
BORUTA
Spisałeś się doskonale, to trzeba przyznać! Ale czy jesteś pewien, że twój podstępny plan się udał?
 
DIABEŁ
Jak ciebie nie cierpię, Boruto! Obyś doskwierał mi wiecznie.
 
BORUTA
I dobrze widziałeś, jak ELFy wróciły i nic a nic się nie poznały?
 
DIABEŁ
Oczywiście! Czekałem bardzo długo, żeby się upewnić!
 
BORUTA
I nie kłamiesz?
 
DIABEŁ
Niech mnie ogień piekielny pochłonie, jeśli łżę!
 
Bucha dym.
 
BORUTA
Cóż to znaczy?
 
DIABEŁ
Aaa… Eee… No, może trochę niedokładnie… To znaczy… Może nieco… Może to było…
 
BORUTA
Niech mnie diabli! Kłamiesz! Znowu łżesz!
 
Przybiega Diablik.
 
DIABLIK
Ktoś mnie wzywał?
 
BORUTA
Łapać go! Trzymać!
 
BORUTA i Diablik razem gonią Diabła. DIABEŁ gubi swoje widły. Zbiegają ze sceny.
 
Z kąta wychodzi Filipek. Potyka się o widły.
 
FILIPEK
Aha, więc to tym zaczarował nasze prezenty! Już więcej nic nam nie zepsuje!
 
Łamie trzonek wideł. Błyska.
 
FILIPEK
Teraz tylko odzyskać Mikołajowe prezenty!
 

Scena 5.

 
Piekło. Diablica czyści ze złością wielki kocioł strasznie przy tym hałasując. Nuci przy tym pod nosem okropnie fałszując.
 
PIOSENKA DIABLICY
Pucu-pucu, chlastu-chlastu
Nie mam łapek jedenastu
Czemu więc ten kocioł drapię
Czyszczę, skrobię, myję, sapię.
Grry-grro-grra!
Grry-grro-grra!
Ale jestem zła!

Co za afront dla diablicy

Nawet kiedy krocie płacą
Zamiast leżeć i złorzeczyć
Kalać sobie łapy pracą.
Grry-grro-grra!
Grry-grro-grra!
Ale jestem zła!
 
Nagle spostrzega skradającego się Filipka.
 
DIABLICA
A, tuś mi się skrył!
 
FILIPEK
Ja?
 
DIABLICA
Czekam już od tygodnia! Boruta mówił, że mi kogoś przyśle do pomocy!
 
Łapie go za ucho.
 
FILIPEK
Ojojoj! Ale nie mnie!
 
DIABLICA
Dosyć tego! Trzeba ten kocioł porządnie wyszorować! No, już!
 
Kopie Filipka w stronę kotła.
 
FILIPEK
Na pewno chodziło o kogoś innego!
 
DIABLICA
Och, jak ja tego nie lubię! Wokół same leniuchy i kłamczuchy! Zawsze się wykręcają!
 
Diablica wsadza go do kotła.
 
FILIPEK
Kiedy ja nawet nie jestem diablikiem!
 
DIABLICA
No, to żeś wymyślił! A kim? Świętym, tfu, tfu, Mikołajem?
 
FILIPEK
Nie. Jestem elfem.
 
DIABLICA
Dobra, dobra. A ja jestem Śnieżynką. Szoruj i nie gadaj.
 
Filipek chcąc nie chcąc zaczyna szorować kocioł.
 
FILIPEK
Nawet jesteś do niej podobna. Tylko kocmołuch z ciebie straszny.
 
DIABLICA
Skąd wiesz, że jestem do niej podobna?
 
FILIPEK
Jak siostra bliźniaczka!
 
DIABLICA
Cii! Nikt się nie może o tym dowiedzieć! Taki wstyd! Moja siostra – Śnieżynką! Obciach totalny.
 
FILIPEK
Nie, nie. Jest bardzo miła.
 
DIABLICA
Właśnie!
 
FILIPEK
I uczynna!
 
DIABLICA
Ale siara!

FILIPEK
I taka ładna! Zawsze ślicznie uczesana, w białej sukieneczce…
 
Diablica zasłania uszy.
 
DIABLICA
Nie mów nic więcej!
 
FILIPEK
Czyściutka.
 
DIABLICA
Brr! Zamilcz! Ani słowa o…
 
FILIPEK
Śnieżynce?
 
DIABLICA
Gry-gry-gry! Nic nie słyszę!
 
FILIPEK
Kiedy to taka dobra dzieweczka. Po prostu ulubienica Świętego Mikołaja!
 
DIABLICA
Dosyć! Wygrałeś. Idź do czorta! Tylko mi nie dokuczaj!
 
Filipek wyłazi z kotła.
 
FILIPEK
To nie muszę już czyścić kotła?
 
DIABLICA
Nie musisz. Zgiń, przepadnij, diable rogaty! No, na co czekasz? Sio!
 
FILIPEK
Bo… skoro widujecie się tak rzadko…
 
DIABLICA
Nie rzadko! Wcale!
 
FILIPEK
To może coś jej od ciebie przekazać?
 
DIABLICA
Niech ją złapie czkawka! Niech stłucze kolano! Połknie żabę! Niech jej kołtun…
 
FILIPEK
Starczy, starczy, już chyba wiem, czego jej życzysz.
 
Diablica poprawia fryzurę; z włosów ulatują muchy (słychać dźwięk ich lotu). Diablica chwyta jedną i ją zjada.
 
DIABLICA
Sam widzisz, co ja z nią mam. Wstyd na całe piekło! Grzeczna dziewczynka! Fuj! Czego tu jeszcze stoisz?
 
FILIPEK
Szukam worka Świętego Mikołaja. Z prezentami.
 
DIABLICA
To idź szukać gdzie indziej. Tutaj go nie ma.
 
FILIPEK
No to klops! Przyjdzie mi się tłuc jak Marek po piekle.
 
DIABLICA
Ajajaj, niedobrze.
 
FILIPEK
Jak to miło, że się tym martwisz!
 
DIABLICA
Wcale nie jestem miła! Tylko… hm… będziesz się tak tłuc i tłuc, i nie wiadomo kogo spotkasz. A jak zaczniesz chlapać jęzorem na prawo i lewo o… Cii! Nie, mów!
 
FILIPEK
Śnieżynce?
 
DIABLICA
Uch! Nie cierpię być uczynna! Dostaję od tego krost na języku!
 
Kiwa na Filipka i szepce mu coś do ucha. Słychać urywki: W prawo… Za kotlem…
 
FILIPEK
Aha. Aha. Rozumiem.
 
DIABLICA
A jakby cię ktoś złapał, to nigdy mnie nie spotkałeś!
 
FILIPEK
Przecież to kłamstwo! Nieładnie kłamać.
 
DIABLICA
Bardzo ładnie. Wszystkie diabły kłamią.
 
FILIPEK
Skoro tak, to kiedy im mówię prawdę… to mi i tak nie wierzą?!
 
DIABLICA
Bardzo sprytnie pomyślane. Diablo pokrętnie!
 
FILIPEK
Dziękuję ci, bardzo mi pomogłaś!
 
DIABLICA
A to łobuz, dokucznik, złośnik! Coś czuję, że mi… oooch! Krosty! Mam pełno krost na języku!
 
Filipek odchodzi. Macha jej na pożegnanie i śle całusy.
 
DIABLICA
Jaki zdolny czort! Tu, w piekle, czeka go wielka kariera! Niech mnie diabli, jeśli wiem, czy sobie ze mnie kpił, czy nie!
 
Pojawia się Diablik.
 
DIABLIK
Ktoś mnie wzywał?
 
DIABLICA
A, tuś mi się skrył! Od tygodnia czekam! Boruta obiecał, że mi kogoś przyśle do pomocy.
 
DIABLIK
(kryjąc się) Ale nie mnie!
 
DIABLICA
Patrzcie go, kolejny krętacz! (łapie go za ucho) Hop, do gara! I wyszoruj go dokładnie!
 
Diablik próbuje umknąć Diablicy.
 
Koniec fragmentu


CAŁOŚĆ DOSTĘPNA TUTAJ (z piosenkami)
oraz TUTAJ (bez piosenek)
 

POWRÓT DO
STRONY SZTUKI DLA DZIECI